Przejdź do treści

„I love Chopin” w reż. Jędrzeja Piaskowskiego – Teatr Pantomimy

fot. Natalia Kabanow

„I love Chopin” to spektakl duetu reżysersko-dramaturgicznego – Jędrzeja Piaskowskiego (reż.) i Huberta Sulimy (dram.) – zrealizowany przez Wrocławski Teatr Pantomimy. Swoją premierę miał 17 maja br. w Wytwórni Filmów Fabularnych przy ul. Wystawowej 1.

Sztuka porusza kilka ważnych kwestii. Począwszy od postrzegania samego Chopina i jego muzyki jako ikony polskości, której to muzyki słuchać trzeba umiejętnie – a to zastrzeżone jest dla elit. Twórcy spektaklu mówią takiemu podejściu stanowcze „nie” i proponują alternatywną, wyjętą ze wszelkich ram historię. W sumie… „dlaczego niby mucha nie może kochać Chopina?”.

Spektakl zaczyna się jeszcze nim gasną światła i szczerze mówiąc, nie zauważyłem kiedy dokładnie na scenie pojawiła się kobieta kontunuująca swój wykład z muzykologii. Jej prośby o ciszę sprawiły, że poczułem się jak na sali wykładowej. Nie dość, że nie wiedząc nic na omawiany temat, to wręcz zastanawiając się, co ja na tej sali dokładnie robię. Na tym zaskoczenia się nie kończą!

Akcja spektaklu potrzebuje chwili, by wejść na właściwe tory i z każdą minutą jest coraz bardziej wciągająca. W tle zostaje Wytwórnia Filmów Fabularnych, a oczom widzów ukazują się różne historie. Całości towarzyszy kontrast muzyki poważnej – oczywiście skomponowanej przez Fryderyka Chopina – z muzyką współczesną Oliwki Brazil czy grupy R.E.M., która jakoś mnie do siebie nie przekonała…

Na scenie zobaczymy aktorów ze stałego zespołu Wrocławskiego Teatru Pantomimy. W różnych rolach występują: Agnieszka Dziewa, Agnieszka Kulińska, Karolina Paczkowska, Jan Kochanowski, Eloy Moreno Gallego oraz Jakub Pewiński. W rolę zatwardziałej przedstawicielki nurtu czystości polskiej muzyki Chopina wciela się natomiast Sara Celler-Jezierska (gościnnie).

Na szczególne wyróżnienie zasługują wszystkie kreacje ról Eloy’a Moreno Gallego, który na scenie zmienia się nie do poznania. Zaczyna kolejno od roli Muchy, następnie ukazuje nam się jako nastoletnia uczennica szkoły artystycznej, by wreszcie oszołomić publikę rolą Diny Almy de Paradedy*.

Po zobaczeniu spektaklu „I love Chopin” warto zastanowić się czy ukrywanie prawdy o sobie i swoich uczuciach ma w ogóle sens… Dodatkowym elementem, który skłonił mnie do refleksji jest fakt, że przedstawienie realizowane było przez artystów Teatru Pantomimy, a nie np. teatru współczesnego – ruch i emocje owszem, były. Towarzyszył im jednak nadmiar słów…

fot. Natalia Kabanow

Uważam, że spektakl ten nie jest dla każdego, ale każdy powinien go zobaczyć. Brzmi to może nieco enigmatycznie, ale czy nie takie było właśnie założenie twórców – wyjście ze schematów i powszechnie znanej narracji, prowokowanie do rozmowy o tematach stanowiących w Polsce XXI wieku tematy „tabu”?

Krzysztof Antonik
Teatrealnie.pl

* więcej o autentycznej postaci Diny de Paradedy można przeczytać tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dina_Alma_de_Paradeda