Przejdź do treści

Bułhakow w muzycznym wydaniu – „Mistrz i Małgorzata” w reż. Wojciecha Kościelniaka

fot. Łukasz Giza

W weekend majowy na deski Teatru Muzycznego Capitol powrócił spektakl „Mistrz i Małgorzata” w reżyserii Wojciecha Kościelniaka. Muzyczna adaptacja powieści Michaiła Bułhakowa znalazła się w majowym repertuarze i nie jest żadnym zaskoczeniem, że bilety szybko się wyprzedały.

Przedstawienie miało swoją premierę w 2013 roku i było pierwszym spektaklem wystawionym na Dużej Scenie po wielkiej przebudowie teatru (więcej można przeczytać tutaj: https://www.teatr-capitol.pl/przebudowa-teatru-muzycznego-capitol/).

Spektakl rozpoczyna uwertura, a chwilę później przenosimy się do sowieckiej Moskwy lat 30. XX wieku, a dokładniej na Patriarsze Prudy, by spotkać się z samym Szatanem (w roli Wolanda Tomasz Wysocki). Trzeba przyznać, że początek jest bardzo statyczny i mija trochę czasu nim na scenie pojawią się charakterystyczne dla Capitolu ruch i energia.

Przez kolejne sceny prowadzi nas tajemnicza narratorka – Kobieta, w którą wcieliła się Justyna Szafran. Łączy ona sceny rozgrywające się „współcześnie” (dla akcji powieści) w Moskwie, z historią osadzoną w czasach Poncjusza Piłata, sprawiając, że całość jest spójna.

Nie zobaczymy tu „szwów” łączących kolejne fragmenty historii, które można wyraźnie dostrzec czytając oryginalny tekst powieści Bułhakowa. Fragmenty traktujące o historii Piłata (w tej roli Konrad Imiela) i Jeszuy (Krzysztof Suszek) płynnie przeplatają się z tymi rozgrywającymi się w Moskwie.

Drugim istotnym łącznikiem przedstawianych światów jest muzyka, za którą odpowiada Piotr Dziubek – kompozytor, aranżer i muzyk (twórca m.in. muzyki do spektaklu „Lalka” w reż. Wojciecha Kościelniaka – Teatr Muzyczny w Gdyni). Autorem tekstów piosenek jest aktor i tekściarz – Rafał Dziwisz, którego na scenie możemy zobaczyć w roli Mistrza. Kolejne utwory płynnie przechodzą jeden w drugi, oddając klimat kolejnych scen i budując tym samym całość sztuki. Nie dopatrzymy się tu podziału na oddzielne songi – muzyka towarzyszy nam przez cały czas, dopełniając narracji prowadzonej przez Kobietę (Justyna Szafran).

Do scen zasługujących na szczególne wyróżnienie należy występ Jazzbandu Gribojedowa, z niesamowitą Emose Uhunmwangho, który przełamuje początkową stagnację, wprowadzając widzów w nieco bardziej energiczną część spektaklu. Nie można niewspomnieć o pokazie czarnej magii Wolanda i jego świty. Siedząc na widowni Capitolu, przenosimy się nagle do moskiewskiego Teatru „Variete” (czyżby to też była zasługa czarcich sztuk?). Popisy magiczne odgrywają się na naszych oczach, choć zabrakło obsadzonego miejsca w 7. rzędzie widowni (co jest wspominane we fragmencie śpiewanym przez Korowiowa), czy lecących z góry „czerwońców” nadaremno wypatrywanych przez widzów…

Pierwszy akt kończy bluźniercza i przytłaczająca (tu atut) scena zbiorowa wyrażająca żal do Boga, gdy na słupie umiera Jeszua. Skłania ona do reflekcji i wywołuje silne emocje. Nie bez powodu to właśnie po niej zaplanowana została przerwa, pozwalająca na ochłonięcie i przejście do dalszej części historii.

Tomasz Wysocki jako Woland i Magdalena Szczerbowska – Małgorzata, doskonale oddali tytułowe role. Być może ci, którzy mieli okazję zobaczyć filmową adaptację powieści z 1988 r. (premiera 1990 r.) w reż. Macieja Wojtyszko, będą musieli zmienić odruchowe skojarzenia Wolanda i Małgorzty z Gustawem Holoubkiem i Anną Dymną, wcielającymi się w głównych bohaterów. Na wyróżnienie zasługuje też Mariusz Kiljan w roli Iwana Bezdomnego.

Występ wokalny Kota Behemota (Mikołaj Woubishet) towarzyszący popisom przed zaproszoną na bal Małgorzatą szybko wpada w ucho. Na szczęście „Behemota” i całą płytę można posłuchać w serwisie Spotify – link do playlisty poniżej.

Spektakl, w mojej ocenie powinien znaleźć się na liście obowiązkowych do zobaczenia. Publika nagrodziła artystów i twórców owacjami na stojąco. Niestety spektakl „Mistrz i Małgorzata” nie znalazł się w czerwcowym repertuarze Capitolu. Nieubłaganie zbliża się koniec sezonu 2023/2024, więc na kolejny pokaz będzie trzeba poczekać najprawdopodobniej aż do jesieni.

Krzysztof Antonik
Teatrealnie.pl