Przejdź do treści

Brrr… es… lau – „Mock. Czarna burleska” we wrocławskim Capitolu

Liczne postaci siedzące w sali kinowej, mężczyzna w czarnym garniturze stoi pośrodku, inny mężczyzna siedzący z tyłu wyciąga dłoń w jego kierunku.
fot. Łukasz Giza

„Mock. Czarna burleska”, wyreżyserowana przez Konrada Imielę, dyrektora artystycznego Teatru Muzycznego Capitol we Wrocławiu, stanowiła dla mnie osobiste wejście w świat teatru muzycznego. Mimo spóźnionej recenzji, muszę podkreślić, że moje oczekiwania względem poziomu realizacji zostały zdecydowanie spełnione. Premiera spektaklu miała miejsce 12 października 2019 roku na Dużej Scenie, a mimo upływu czasu postanowiłem podzielić się swoimi spostrzeżeniami.

Mock. Czarna burleska– Teatr Muzyczny Capitol

Na wstępie widz jest wprowadzany w atmosferę prologiem w postaci piosenki „Lau deszcz”, w której zgrabnie połączono onomatopeje tworzące nazwę przedwojennego Wrocławia (Breslau). Choć to dopiero drugie obejrzenie przedstawienia pozwoliło mi w pełni zrozumieć tę finezję.

Główną narrację spektaklu prowadzą Damy Ulicy, w rolach których brawurowo występują: Angela (Justyna Woźniak), Mitzi (Elżbieta Kłosińska), Hilda (Marianna Linde), Berta (Klaudia Waszak), Marika (Małgorzata Fijałkowska) i Lola (Alicja Kalinowska). Choć „Mock. Czarna burleska” opiera się na motywach aż siedmiu powieści Marka Krajewskiego, narratorki sprawnie spinają poszczególne fragmenty w spójną całość.

Świat przedstawienia, zatytułowany migawkami z życia Eberharda Mocka (Artur Caturian), porusza takie tematy jak kariera, alkohol, niecierpliwość, wrażliwość, kobieca uroda, samotność, władza oraz rodzina. Pomaga w tym wyświetlany na ekranie niemiecki tekst, choć stylizowana czcionka czasem utrudniała czytanie.

Muzyka odgrywa istotną rolę w spektaklu, a moją ulubioną piosenką jest ta kończąca pierwszy akt, „Siedzimy w Kinie Capitol”. Okazuje się, że nie tylko ja mam do niej sentyment, ponieważ ma ona ponad 80 tysięcy odsłuchań w serwisie Spotify.

Scenografia i praca techniczna są bez wątpienia imponujące. Ekipa techniczna Capitolu demonstruje wszystkie możliwości aparatury scenicznej.

Jednakże, mimo pozytywnych wrażeń, zauważyłem pewne niedociągnięcia. Jednym z nich jest dekoracja opuszczana na sztankietcie, która była zbyt nisko umieszczona, co utrudniało pracę dyrygentowi. Niestety, wygląda ne to, że ten problem pozostaje niepoprawiony od premiery spektaklu w 2019 roku.

Mimo tych drobnych niedoskonałości, „Mock. Czarna burleska” nadal pozostaje moim ulubionym spektaklem Teatru Muzycznego Capitol. Gorąco zachęcam do jego obejrzenia, a sam rozważam kolejną wizytę przed pożegnaniem się z tym niezwykłym tytułem.

Z teatralnym pozdrowieniem,

Krzysztof Antonik
Teatrealnie.pl

plakat: Teatr Muzyczny Capitol