Pierwszy raz pantomimiczną interpretację „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza miałem okazję zobaczyć 4 października 2023 r. Pamiętam, że już wtedy zrobiły na mnie wrażenie. By odświeżyć pamięć, wybrałem się na spektakl ponownie 8 marca br. do Centrum Sztuk Performatywnych / Piekarnia.
Spektakl ma nietypowy układ i składa się de facto z trzech oddzielnych części (odcinków, jak to możemy przeczytać na stronie Teatru), pomiędzy którymi jako widzowie płynnie przechodzimy.
Są to kolejno:
- odc. 1 „Romantyczność” – reż. Piotr Soroka
- odc. 2 „Świteź” – reż. Zdenka Pszczołowska
- odc. 3 „Lilije” – reż. Błażej Peszek
„Zbrodnia to niesłychana, Pani zabija pana…” to początek ballady „Lilije”, który najbardziej zapadł mi w pamięć. Nie bez powodu, ponieważ to tę balladę z kanonu wskazywałem do tej pory jako ulubioną. Tymczasem w Teatrze Pantomimy to „Romantyczność” zrobiła na mnie największe wrażenie. Od niej więc zacznę.
odc. 1 „Romantyczność” – reż. Piotr Soroka
Podobnie jak w tekście ballady, na scenie zobaczymy wyłącznie trzy postaci: Karusię (Agnieszka Dziewa), ducha Jasieńka (Eloy Moreno Gallego/ Jakub Pewiński) oraz Starca. Minimum scenografii, maksimum efektowności. Anna Oramus (odpowiedzialna za scenografię i kostiumy) zadbała tu o to, by zbędne elementy na tle surowych ceglanych ścian Piekarni nie rozpraszały widza. Praca świateł i unosząca się mgiełka, zapalająca się i gasnąca latarnia uliczna doskonale oddają atmosferę ballady Mickiewicza i przenoszą nas w zupełnie inny świat. Świat duchowości i nadprzyrodzonych zjawisk.
Anna Dziewa w roli Karusi świetnie oddała emocje, które mogłby towarzyszyć bohaterce spotkania z duchem ukochanego. Miała nawet miejsce kłótnia kochanków, po której rzuca ona prześcieradłem w zjawę. Ciekawym zabiegiem było umieszczenie pod sukienką Karusi swoistego „kombinezonu” z nadrukowanymi anatomicznie ułożonymi mięśniami – wskazywało to jednoznacznie na jej człowieczeństwo, czego nie można powiedzieć o bladym ciele Jasieńka pozbawionego jakiegokolwiek okrycia.
„Romantyczność” naprawdę dobra w odbiorze i zdecydowanie bardziej przystępna niż wersja pisana. Ta interpretacja zdecydowanie do mnie trafiła!
Przejdźmy jednak dalej…
odc. 2 „Świteź” – reż. Zdenka Pszczołowska
Po „oku i szkiełku”, płynnie przechodzimy do „Świtezi”, która także zawiera liczne elementy, dzięki którym świat realny przeplata się ze światem fantastycznym. Intrygująca okazała się oświetlona ruchoma konstrukcja (widoczna na zdjęciu obok), pod, w której i dookoła której rozgrywała się akcja ballady.
Niestety uważam, że potencjał ballady nie został w pełni wykorzystany przez reżyserkę i nie było mi dane zanurzyć się w głębinach „Świtezi”… Choć konstrukcja, światła, niepowtarzalna muzyka i obecna przez cały czas mgła budowały sprzyjającą atmosferę tajemnicy.
odc. 3 „Lilije” – reż. Błażej Peszek
Ostatnia część to ballada „Lilije” – na pograniczu pantomimy, ponieważ pojawiają się już dłuższe kwestie mówione (wcześniejsze ballady były przedstawione bez ich użycia). Widzowie są zapraszani w podróż do gaju, w którym „zbrodnia to niesłychana, Pani zabija pana…”. Ten właśnie wers powtarza się niczym mantra przez dłuższy czas trwania przedstawienia (obecny jest także na początku zwiastunu spektaklu – poniżej).
Rola Pani odgrywana jest przez Izabelę Cześniewicz. W postaci braci zamordowanego Pana wcielają się Artur Borkowski oraz Mariusz Sikorski. W tej części spektaklu także wyróżnić należałoby pracę świateł i minimalizm scenografii, którą jak się okazuje mogą stanowić także cienie postaci aktorów obecnych na scenie.
Jedyna rzecz, na którą mógłbym zwrócić uwagę to fakt nieobecności Pana lub chociaż jego namiastki, np. w postaci głosu. Kwestie zjawy są wypowiadane przez Panią, co z jednej strony może ukazywać jej obłąkanie po dokonanej zbrodni, z drugiej strony zaś sprawia, że historia jest niepełna – szczególnie pod koniec, przy wyborze wianka z kwiatami lilii, by rozstrzygnąć spór między braćmi.
Nie można nie wspomnieć o muzyce, która przez cały czas trwania spektaklu jest tworzona przez Magdę Pasierską i Szymona Tomczyka. Reagują oni na bieżąco na to, co dzieje się na scenie, współuczestnicząc w budowaniu aury magii i tajemnicy. W czasie spektaklu, ciężko było nie zerkać w kierunku prawej ściany, przy której ustawiony był dźwig, na którym swoje stanowisko mieli wspomniani artyści.
Polecam serdecznie spektakl Wrocławskiego Teatru Pantomimy na podstawie „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza o tym samym tytule.
Z teatralnym pozdrowieniem,
Krzysztof Antonik
Teatrealnie.pl